„European Diesel Summit 2018, czyli szybkie drogi do czystego powietrza”
Tylko w zeszłym roku do Polski trafiło 350.000 starych, używanych Diesli z zachodu. A będzie ich więcej bo od czasu kiedy 3 lata temu wybuchła afera dieslowa z Volkswagenem w roli głównej kolejne miasta zachodu wprowadzają zakazy wjazdu dla samochodów z silnikiem Diesla. Tych samochodów są na ulicach Unii Europejskiej miliony – według ostatnich szacunków 43 miliony! Jak zatrzymać ich sprzedaż do krajów Europy Wschodniej, w tym Polski?
O tym była mowa we wtorek w Brukseli, podczas pierwszego europejskiego “szczytu dieslowego” – European Diesel Summit 2018 – fast routes to clean air”. W jednym miejscu spotkali się przedstawiciele Komisji Europejskiej i Europarlamentu, przedstawiciele miast i organizacji pozarządowych (w spotkaniu uczestniczyła również przedstawicielka Warszawskiego Alarmu Smogowego). Rozmawiano o tym jak niedoskonałe są obecne “etykietki” Euro 5 i Euro 6 i o tym, że niektóre Euro 6 są GORSZE niż Euro 2 (więcej o tym w tym raporcie link).
„Przecież to są legalne produkty”
Największą konsternację zebranych budziło jednak to, że można takie kopcące, zatruwające powietrze i powodujące alergie, astmę i raka auta legalnie odsprzedawać dalej, do krajów Europy Wschodniej i Południowej, a stamtąd zapewne do Afryki. To nie rozwiąże problemu, a jedynie przesunie go z zachodu na wschód i pogłębi już istniejące problemy z jakością powietrza w krajach takich jak Polska czy Bułgaria. Tymczasem Unia jest wspólnotą, która tak samo powinna dbać o interesy
wszystkich jej obywateli.
Na szczęście okazuje się, że są sposoby by powstrzymać zalew starych Diesli z zachodu na wschód. Mamy dwie unijne dyrektywy, które nie mówią o tym wprost ale dają możliwość zatrzymania przepływu towaru. Dyrektywa 2007/46/EC- artykuł 29 zezwala państwu członkowskiemu odmówić
rejestracji, pozwolenia na sprzedaż bądź sprowadzenia na swoje terytorium samochodów, które stanowią poważne zagrożenie dla środowiska i zdrowia publicznego (a takim właśnie są samochody z silnikami Diesla, których spaliny Światowa Organizacja Zdrowia uznała za rakotwórcze). Państwo
członkowskie może wykorzystać tu Dyrektywę 2008/50/EC dotyczącą jakości powietrza i zaproponować limity jakie musi spełniać importowane auto.
„Czy znowu mają zapłacić konsumenci?”
Zakładając optymistycznie, że uda się zahamować dalszą sprzedaż starych Diesli, co zrobić z tymi, które są już na europejskim rynku? Co mają zrobić ludzie, którzy kupili Diesle z wiarą, że są rzekomo lepsze dla środowiska niż auta benzynowe? Co mają zrobić klienci oszukani przez koncerny
samochodowe z Volkswagenem na czele, który świadomie manipulował danymi ukrywając faktyczną szkodliwość spalin? Tu odpowiedzialność powinna spaść na producentów, którzy wypłacili solenne
odszkodowania Amerykanom, Europejczyków natomiast zlekceważyli, bo niejako pozwolili im na to politycy. Żaden z europejskich krajów nie odważył się postawić oszustom tak jak zrobili to Amerykanie.
Trzy lata od wybuchu skandalu Dieselgate sprawa jest ciągle nie rozwiązana.
„Czas pobłażania dla producentów skończył się!”
Unijny politycy obiecują jednak, że dłużej nie będą tego tolerować. Ci obecni na brukselskim szczycie zgodzili z innymi uczestnikami co do meritum: 43 miliony Diesli jeżdżących po europejskich ulicach powinno zostać zmodernizowanych na koszt producentów. Ta akcja powinna być
skoordynowana na unijnym poziomie, bo wszyscy mamy jednakowe prawo do oddychania wolnym od brudnych spalin powietrzem.
Zgodnie z przyjętą we wtorek deklaracją, samochody powinny być testowane w realnych warunkach (Real Driving Emission) a nie w laboratoriach, bo badania wykazały, że auta na ulicy
zanieczyszczają znacznie bardziej niż jest to pokazane na papierze i znacznie przekraczają dopuszczalne poziomy tlenków azotu (NOx). Zwykli ludzie nie jeżdżą tak jak w trakcie testów, jeżdżą dużo bardziej agresywnie a przez to odczyty skaczą wielokrotnie!
Powinien także zostać utworzony ogólnoeuropejski fundusz
na rzecz czystego powietrza, którego największym donatorem powinny być koncerny samochodowe. Beneficjentami funduszu powinny być miasta i ich mieszkańcy, na których zdrowiu odbija się fatalna
jakość spalin. Tyle udało się wypracować we wtorek w Brukseli. Dostaliśmy do ręki narzędzia, teraz do ich użycia trzeba przekonać polityków na krajowych szczeblach