Takiego badania jeszcze nie było. Razem z antysmogowymi działaczami w dużych miastach Polski zmierzyliśmy stężenia dwutlenku azotu (NO2) emitowanego z samochodowych rur wydechowych – mierniki zawisły w kilkuset lokalizacjach w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Łodzi. W połowie zbadanych miejsc stężenia tego zanieczyszczenia przekraczały normę (40 μg/m3). I to pomimo zmniejszonego na skutek pandemii ruchu samochodowego.
W Warszawie ponadnormatywne stężenia odnotowano w 54% punktów. W wielu wypadkach były to przekroczenia znaczne – powyżej 60 μg/m3. Najwyższe zmierzono na przystanku autobusowym w tunelu Wisłostrady (78 μg/m3), na podium znalazły się też Trasa Toruńska/ul. Rembielińska (69 μg/m3) i al. Prymasa Tysiąclecia/ Lasek na Kole (66 μg/m3).
Ale nawet spacerując po “salonie stolicy”, czyli po Nowym Świecie, ulicy zamkniętej dla zwykłych aut, oddychamy stężeniami przekraczającymi “stare” rekomendacje Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), a więc wyższymi od 40 μg/m3.
W żadnym z punktów pomiarowych nie odnotowano stężenia spełniającego NOWE wytyczne WHO (roczne stężenie na poziomie 10 μg/m3). Nawet na małej, osiedlowej uliczce bielańskiej pod szkołą podstawową nr 133 odnotowano stężenie niemal trzykrotnie wyższe.
Samochodami, które emitują najwięcej tlenków azotu są diesle o klasie niższej niż Euro 6, oraz starsze auta benzynowe o klasie niższej niż Euro 3.
W Sejmie na przyjęcie czeka obecnie nowa wersja ustawy, która pozwoliłaby tworzyć tzw. Strefy Czystego Transportu – obszary, do których wjazd mają tylko samochody spełniające odpowiednie wymagania dla emisji spalin. Najczęściej wjazdu zakazuje się dieslom wyprodukowanym przed 2006 r.. Takie strefy funkcjonują w 350 miastach Europy, m.in. w Berlinie, Stuttgarcie, Mediolanie, Barcelonie, Paryżu, Brukseli. Jeśli Sejm przyjmie nowe przepisy, Strefy Czystego Transportu będą mogły powstawać również w Polsce.